zacznijmy od wczoraj.bardzo fajny dzien na skimie z bmb anka i karolem,karol znow sie ze mnie smial,ze deska to nie moj sport i moje palce to tez nie moj sport.potem pozegnalna kolacja w nie pamietam.buziaki na droge.
_
jak wiadomo,bardzo ladnie udalo nam sie uknuc ( tak to wychodzi nam swietnie) prezent urodzinowy dla szczypy. tutaj bardzo wielkie podziekowania za pomoc Piotrkowi no i Szymowi,ze wzial to homonto i zawiozl na drugi koniec polski.Glos Dawida-bezcenny.Oj jak ja lubie dwac takie prezenty! Super szczypku ze sie cieszysz

-
no i na koniec. urlop.moge rzucic calym tym homontem ministerialnym w kat i nie przejmowac sie niczym.taki wlasnie mam zamiar.bedzie mi brakowac paru rzeczy i zachowan.waszych i moich,ale trzeba w koncu wziac sie w garsc.
dzis pozegnalne piwko,tradycja od dawien dawna ( i tutaj pora na chwile metafizyki)
Otoz wydaje mi sie ze spotkania te na celu maja oporcz rzeczywistego pozeganina dac nam spokoj wewnetrzny , na tak zwany wszelki wypadek,ze zdarzylismy sie pozegnac, taka przenosnia do pogranicza życia i smierci... a moze to po prostu zwykla chec wspolnego napicia sie piwa? chetnych zapraszam.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.