Odwiedziłam Bart'owy pokój muzyczny. Cholera jasna.Niestety projekt był kupiony za troszkę kasy i chłopak nie zapędził się do pokazywania go szerszemu towarzystwu(w sensie internetu) Pokój ma 35metrów i wcale nie jest ciemnym kolosalnym dziadostwem.
Otóż oczywiście nad grubą warstwą gąbek,srąbek jest wg mnie materiał przypominający coś między welurem a atłasem( tak wiem to dość szeroka baza wypadowa) z prześwitami zwykłej ściany ( podobno musi troszkę odbijać)stylowe lampy, fotele ze specjalnym obiciem i sprzęt... Słuchając imigrant song -led zeppelin w wersji live można poczuć się naprawdę jak na koncercie. Masywne drzwi i cała przestrzeń stwarza piękną otchłań w tym domu..
Zakochałam się w tych możliwościach...a w innych pokojach? można pokusić się spokojnie o stwierdzenie że nie słychać nic.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.